poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Gosh Catchy Eyes :)

Witajcie,
za oknem piękna pogoda, jest ciepło (ponad 20stopni) i słonecznie, a ja lezę zakatarzona w łóżku :) nie ma to jak chorować w taką piękną pogodę :) mam nadzieję, że do majówki mi przejdzie, bo mamy już z mężem plany na te kilka dni- odwiedza nas jego kuzyn i siostra z przyjaciółką :) a za dokładnie 23 dni przyjeżdża do mnie moja siostra! Już nie mogę się doczekać, mam nawet specjalną skarbonkę na tą okazję, do której odkładam każde 5 zł, które mam w portfelu ;p
Tyle drogą wstępu (pewnie trochę przydługiego ;) i zapraszam Was dzisiaj na post o moim ulubionym tuszu do rzęs- Gosh Catchy Eyes! :)


"Maskara Catchy Eyes dla ultra uwodzicielskiego podkręcenia! Efektem są podkręcone, długie i podkreślone rzęsy. Precyzyjna szczoteczka ułatwia aplikację tuszu nawet przy małych oczach i krótkich rzęsach. Tusz idealnie modeluje rzęsy przy oczach z opadającym kącikiem zewnętrznym.
Produkt idealnie rozprowadza się na rzęsach dzięki kremowej konsystencji, gwarantuje efekt zalotnego spojrzenia bez rozmazywania i kruszenia."WIZAŻ


Tusz ma bardzo ładne, różowe opakowanie, szczoteczka jest niemalże identyczna jak w tuszu z Lovely. Do wyboru jest tylko jeden kolor- czarny. Cena to około 45 zł :)

+ szczoteczka- ma idealny kształt, dopasowuje się idealnie do oka i nie pomija żadnej rzęsy
+ pięknie wydłuża i pogrubia rzęsy
+ rzęsy nie są sztywne ani posklejane
+ nie zostawi grudek
+ trzyma się na rzęsach cały dzień, nie osypuje się, nie rozmazuje
+ do wyrzucenia nadaje się po 4-5 miesiącach (poprzednią sztukę zaczęłam używać pod koniec kwietnia 2014 do października i to był pierwszy raz kiedy tusz mi się skończył a nie wysechł)
+/- cena- 45 zł, według mnie jest adekwatna do jakości (w internecie można kupić ten tusz taniej)

Poniżej zdjęcia z jedną warstwą tuszu- jest to idealnie dzienny efekt :) 




Tusz Gosh Catchy Eyes to mój zdecydowany hit, pięknie wydłuża i pogrubia rzęsy, trzyma się na nich cały dzień bez osypywania, nie skleja rzęs i nie zostawia żadnych grudek :) efekt można stopniować, ja przeważnie używam jednej warstwy, bo daje to idealny dzienny efekt, ale tusz wygląda rewelacyjne również przy 2 lub 3 warstwach :)


Znacie ten tusz? Jaki jest waszym ulubionym?


Całuję, eM!

piątek, 24 kwietnia 2015

Nowości kwietnia! :)

Witajcie,
dzisiaj mam dla Was post z nowościami, które pojawiły się u mnie w kwietniu :)
Jeśli jesteście ciekawe co wpadło w moje ręce to zapraszam do oglądania :)

***

Mąż postanowił kupić mi coś bez okazji (i bez pytania mnie o to co chciałabym dostać ;p) i w ręce wpadły mu smackery- będę je pewnie zużywać do końca swoich dni ;p

Lakiery z Avon- kiedyś je uwielbiałam i chciałam sprawdzić czy nadal pałam do nich wielką miłością ;) moje kolory to vixen- brąz i mulberry- takie nie wiadomo co ;p kolor w katalogu wyglądał zupełnie inaczej ale lakier na paznokciach nie wygląda źle ;)

Jako, że kończy mi się puder musiałam zaopatrzyć się w coś nowego- będąc w naturze chiałam kupić puder z rimmela lub astora, ale niestety nie było mojeo koloru i jedynym transparentnym pudrem był All Matt plus z Catrice :)

 Wiosną i latem uwielbiam mgiełki do ciała- te z Avon są idealne do torebki (mają po 100ml) i utrzymują się o wiele dłużej niż mgiełki do ciała z Victoria's Secret. Zapachy na jakie się zdecydowałam to Różowa stokrotka i sycylijska cytryna, orchidea i jagoda oraz kwiat jabłoni :)


 W końcu udało mi się spełnić jedną z moich kosmetycznych zachcianek :) kupiłam pędzle Zoeva! zdecydowałam się na zestaw 10 pędzli do których dołączona była kosmetyczka :) więcej o pędzlach napiszę w osobnym poście :)

Powoli kończą mi się moje zapasy perfum, a te z Avon bardzo lubię, bo są trwałe i jest bardzo duży wybór zapachów :) tym razem padło na zapachy jakich jeszcze nie miałam- Ultra Sexy Pink i Dazzling Moments :)

Żeli pod prysznic nigdy za dużo ;p przez kilka ostatnich miesięcy kupowałam żele w dużych opakowaniach i nie chciałam otwierać kilku na raz (bo nigdy bym ich wtedy nie zużyła), więc męczyłam się z jednym zapachem przez dłuższy czas. Teraz postanowiłam kupić mniejsze pojemności żebym mogła sobie wybierać to na co mam ochotę danego dnia :) padło na malinową Isanę (jest to jakaś edycja limitowana) oraz mój ukochany żel z Lirene z oliwką z mango o zapachu cytrusowym :)

 Po ponad roku wróciłam do mojego ulubionego serum do włosów Goodbye Damage z Garniera :)

Jeśli chodzi o peelingi to jestem mega leniem i bardzo rzadko ich używam, ale, że zbliża się lato postanowiłam, że będę się do tego bardziej przykładać ;) peelingi z Hean bardzo lubię, ale wersji Owocowe SPA z jagodami acai i wiśnią japońską jeszcze nie miałam ;) jeśli chodzi o antyperspiranty to od lat używam tylko rexony, czasami wpadnie mi w ręce coś z Dove, ale na wielu blogach widziałam antyperspirant z Lady Speed Stick i też postanowiłam się na niego skusić- i muszę powiedzieć, że pachnie obłędnie! :)


Moje dłonie ostatnio są bardzo przesuszone, ciągle szukam dobrego kremu, który będzie dobrze nawilżał i szybko się wchłaniał, skusiłam się więc na krem z Vaseline. Do tego kolejne opakowanie kwasu hialuronowego z firmy Ava i moje ulubione jednorazówki Gillette Blue II.

Na koniec dwie saszetki mojego ulubionego orzeźwiającego peelingu z Ziaji :) muszę w końcu kupić pełnowymiarowe opakowanie :)


I to tyle z moich nowości, wiem, że w Rossmannie są teraz promocje -49% na kosmetyki kolorowe, ale nie planuję nic kupić- mam wszystko czego potrzebuję ;)
Co ciekawego Wam udało się kupić w tym miesiącu?


Całuję, eM!


niedziela, 12 kwietnia 2015

Marcowe denko!

Witajcie,
dzisiaj przychodzę do Was z bardzo spóźnionym projektem denko z marca :)
Jeśli jesteście ciekawe co udało mi się zużyć w minionym miesiącu to zapraszam :)
od razu przepraszam za kiepskie zdjęcia- ale na aparacie jakoś lepiej to wyglądało ;p a, że opakowania już wyrzucone to niestety nie mogę "obfocić" pustaków jeszcze raz ;)


Farmona Herbal Care szampon brzozowy - całkiem fajny szampon, nie podrażnia skalpu, nie powoduje łupieżu, włosy po użyciu są sypkie i puszyste. Myślę, że kiedyś wrócę do niego ponownie :)

Bieledna Happy End krem do stóp i pięt z mocznikiem- według mnie krem nie robi nic, ani nie nawilża ani nic, na pewno nie wrócę ponownie.


Ziaja oczyszczanie liście manuka tonik zwężający pory na dzień i na noc- nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Podrażniał mi skórę, po użyciu robiłam się czerwona jak buraczek, wyrzucam około 2/3 opakowania. Na pewno nie wrócę ponownie.


Garnier Skin Naturals płyn micelarny 3w1 do skóry wrażliwej- mój ukochany micel, ma duże opakowanie, świetnie zmywa makijaż i w ogóle jest dla mnie idealny (więcej TUTAJ). Na pewno wrócę do niego ponownie :)


Marion Termoochrona serum chroniące włosy przed działaniem wysokiej temperatury- całkiem fajne serum, wydaje mi się, że faktycznie chroni włosy, które po wysuszeniu są gładkie, nie puszą się i nie elektryzują :)


Isana intensywny krem do rąk z 5% mocznikiem- mój wielki ulubieniec, wspaniale i długotrwale nawilża, ma przyjemny zapach, szybko się wchłania i nie pozostawia ani tłustej ani lepkiej warstwy na dłoniach :) na pewno wrócę do niego ponownie :)
(mój mąż żartowniś zmienił mi nazwę kremu i dopiero po zrzuceniu zdjęć na laptopa to zauważyłam ;p dla ciekawskich oto Lisana-brakuje jednego "N", ale to drobny szczegół)


Max Factor 2000 calorie tusz pogrubiający- kiedyś był moim ulubieńcem, ale ostatnio spadł w rankingu i teraz jest bardziej bublem- skleja rzęsy, zostawia grudki i nie pogrubia ani nie wydłuża tak jak kiedyś. Raczej nie kupię ponownie ;) (przepraszam, za to brudne opakowanie!)


Maseczki- tylko część, bo reszta niechcący wylądowała w koszu na śmieci ;)


Płatki kosmetyczne Lilibe- kiedyś moje ulubione, ale teraz wiem, że więcej ich nie kupię ;) rozwarstwiają się, są zbyt słabo zbite i jakoś przestałam je lubić- nie kupię ich ponownie :)
Płatki kosmetyczne Cleanic- fajne, dobrze zbite płatki, duże czasami się przydają i pewnie niedługo zakupię kolejne opakowanie :)

I to całe moje denko, jakoś marne w tym miesiącu, ale w kwietniu będzie lepiej :)
jak Wasze denka?


całuję, eM!

sobota, 4 kwietnia 2015

Lovely- Curling Pump Up Mascara! :)

Witajcie,
od dawna zabieram się za recenzję tuszu z Lovely i jakoś nie mogę się zebrać ;) dzisiaj mam trochę wolnego czasu, więc postanowiłam w końcu napisać co o tym tuszu myślę :)
Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii to zapraszam :)


Jeśli chodzi o opakowanie to jest zwykłe, proste bez żadnych udziwnień w pięknym żółtym kolorze z niebieskimi napisami :)

 Szczoteczka jest dla mnie idealna, niemalże identyczna jak w moim ulubionym tuszu z Gosh :) jest silikonowa, lekko wygięta z różnymi długościami ząbków :)

 Tusz jest czarny i nie ma innych wersji kolorystycznych :)


+ fajnie wydłuża rzęsy
+ lekko, ale widocznie pogrubia rzęsy
+ nie osypuje się w ciągu dnia
+ cena- około 9 zł
+ dostępność- każdy rossmann
+/- tusz czasami wygląda rewelacyjnie a czasami tragicznie, nie wiem od czego to zależy


Według mnie tusz jest całkiem fajny, daje dzienny, dość delikatny efekt, który na początku nie za bardzo mi się podobał, bo wolę mocniej podkreślone rzęsy, ale po jakimś czasie przekonałam się do tego tuszu i do efektu jaki daje ;) fajnie wydłuża i pogrubia rzęsy, nie jest to może jakiś spektakularny efekt, ale rzęsy są widoczne. Przy zbyt dużej liczbie warstw skleja rzęsy, ale przy dwóch wygląda bardzo fajne :) 
Ogólnie jestem z tego tuszu zadowolona, za taką cenę nie spodziewałam się cudów, ale pozytywnie się zaskoczyłam, bo tusz naprawdę daje radę :)

Używałyście tego tuszu? Co o nim myślicie?
Jaka jest Wasza ulubiona maskara?


Korzystając z okazji chcę życzyć Wam wspaniałych, rodzinnych i radosnych świąt Wielkanocnych! :) Mam nadzieję, że wypoczniecie, najecie się (oczywiście pójdzie w cycki!) i spędzicie ten czas spokojnie i w gronie najbliższych ;) No i życzę lepszej pogody niż u mnie- grad przeplatany słońcem z dodatkiem deszczu ;p
Wesołych Świąt! :*


Całuję, eM!