Witajcie,
dzisiaj pokażę Wam jakie produkty udało mi się wykończyć w tym miesiącu :)
Jeśli jesteście ciekawe to zapraszam.
Mimo, że luty jest najkrótszym miesiącem w roku to wcale nie zużyłam mniej rzeczy niż normalnie ;) najwięcej jest oczywiście pielęgnacji, bo kosmetyki kolorowe i zapachy wolno się zużywają :)
*Płatki kosmetyczne z Biedronki aloesowe i zwykłe- aloesowe (z zielonym nadrukiem) to moi ulubieńcy, są zszyte, nie rozwarstwiają się i przyjemnie się ich używa, za to te zwykłe (z fioletowym nadrukiem) nie są aż tak fajne, bo niestety się rozwarstwiają podczas używania. Te aloesowe na pewno zakupię ponownie :)
*Kwas hialuronowy 1,5% ze Zrób Sobie krem- pod oczy i na rzęsy oraz brwi sprawdzał się idealnie, ale na całą twarz już nie bardzo, bo zapychał. Nie wrócę do niego ponownie bo znalazłam coś lepiej dostępnego ;)
*Uszlachetniony olejek arganowy do skóry tłustej z Bielendy- totalny niewypał, według mnie nie robił zupełnie nic, nawet nie nawilżał, do tego data ważności 3 miesiące, ja używałam go 1,5 a nie doszłam nawet do 1/4 opakowania.
*Krem pod oczy Oriflame Optimals- bardzo fajny krem, nieźle nawilżał, był wydajny, jedyne co mi nie do końca odpowiadało to forma aplikacji ;)
*Super Power Mezo Tonik kwasem hialuronowym, migdałowym i laktobinowym z Bielendy- nie przypadł mi za bardzo do gustu, liczyłam na delikatne złuszczanie i zmniejszenie widoczności porów i przebarwień, ale niestety żadne z obietnic producenta w moim przypadku nie zostało spełnione. Przez pierwszy tydzień/dwa skóra odłaziła mi płatami, co wyglądało brzydko, ani jedno przebarwienie nie zmniejszyło się nawet minimalnie, z porami też nic nie zrobił, ale za to pięknie pachniał i sprawdzał się jako zwykły tonik.
*Lekki krem alantandermoline- moje drugie opakowanie tego kremu (trzecie jest obecnie w użytku) i sama nie wiem co o tym kremie myśleć, jest idealny pod makijaż, bo ekspresowo się wchłania, ale nie nawilża jakoś rewelacyjnie, jednak wydaje mi się, ze zostanę przy nim na dłużej, zwłaszcza, że niska cena i wydajność przemawiają na jego korzyść ;)
*Płyn dwufazowy do demakijażu Garnier- bubel, jak dla mnie zmywał o wiele gorzej niż zwykły micel, z makijażem wodoodpornym pewnie by sobie nie poradził.
*Nawilżająca odżywka do włosów z minerałami z Morza Martwego i olejkiem arganowym- bardzo fajna odżywka o dużej pojemności- 200ml, starczyła mi na bardzo długo (od października do końca lutego), miała przyjemny, męski zapach i fajnie wygładzała włosy.
*Odżywka dwufazowa z Gliss Kur do włosów suchych i zniszczonych- uwielbiam te odżywki, używam ich od kilku lat bez przerwy, zmieniają się tylko wersje ;)
*Szampon Head&Shoulders total care- podobnie jak z odżywkami z Gliss Kur te szampony są ze mną od lat i zmieniają się tylko ich wersje ;)
*Ogórkowy antyperspirant z Dove- przyjemnie pachniał, fajnie działał, ale już pewnie do niego nie wrocę, bo o wiele bardziej lubię antyperspiranty w kulce ;)
*Żel pod prysznic Nivea free time o zapachu karamboli- kocham ten zapach, ma fajną konsystencję i na pewno kiedyś do niego wrócę ;) chociaż starczył mi tylko na miesiąc, więc trochę słabo jak na 500ml.
*Kremowy Żel pod prysznic liczi i malina z fresh juice- pachniał jak malinowa mamba, był gęsty i miał dużą pojemność- 500ml, na pewno wrócę ponownie, ale chcę spróbować też inne wersje zapachowe :)
*Anti-Aging Smoothing Lotion z kwasami alfa i beta hydroksylowymi z Palmer's- śmierdziuszek jakich mało, pachniał imbirem, ciasteczkami i cukrem, mimo, że te zapachy są przyjemne to ten balsam dla mnie śmierdział i ciężko było mi go zużyć bo zapach utrzymywał się całą noc i następny dzień, nawilżał średnio, miał rzadką konsystencję i trochę długo się wchłaniał.
*Baza pod cienie z MUA- nie polecam, nie robi nic, powieki po niej przetłuszczały mi się o wiele szybciej niż bez bazy.
*Tusz do rzęs Wonder lash z Oriflame- lubię ten produkt, fajnie wydłuża i pogrubia rzęsy :)
*"Perfumy" Playboy Play i sexy- bardzo lubię ten zapach, długo się utrzymuje i cena jest bardzo przystępna :)
Maseczki! w tym miesiącu 14 maseczek i 1 peeling ;)
I to całe moje denko :)
jak dużo Wy zużyłyście w lutym?
Całuję, eM!